Multiuniversum – i Ty możesz zostać naukowcem (recenzja)

PRZECZYTASZ W 9 MIN

Praca naukowca nie należy do łatwych i bezpiecznych. Udowodnił to projekt „Multiuniversum”, którego powodzenie wisi na włosku. Ziemia zagrożona jest inwazją potworów pochodzących z alternatywnych rzeczywistości. Na szczęście znalazła się grupa śmiałków, która podjęła się próby przeciążenia transformatorów wykorzystywanych w projekcie i zamknięcia najbardziej niebezpiecznych portali, z których mogłyby wyjść przerażające kreatury.

Dzięki grze karcianej „Multiuniversum”, której autorem jest Manuel Correia, możemy, choć na chwilę, wcielić w rolę jednego z naukowców ratujących świat przed inwazją obcych istot. Mimo dość prostych zasad gry, podczas rozgrywki trzeba wykazać się sporą, godną prawdziwego naukowca, aktywnością szarych komórek, by przy odrobinie szczęścia zgromadzić najwięcej punktów wiedzy spośród wszystkich osób próbujących uratować losy świata i wspomnianego eksperymentu „Multiuniversum”.

Zestaw małego naukowca

Do zamknięcia portali niezbędne są odpowiednie narzędzia, które gromadzimy w swoim laboratorium. Mamy ich pod dostatkiem, bo aż 50 (w 5 różnych rodzajach). Każde narzędzie zostało oznaczone odpowiednim symbolem i kolorem na kartach akcji i kartach portali. Wszystkich kart portali mamy 20, ale otwartych jednocześnie jest maksymalnie 5. Jedne zamknąć jest trudniej (potrzeba do tego aż 3 narzędzi), inne łatwiej (wymagają użycia 1 lub 2 narzędzi). Portale zamykamy będąc przy jednym z pięciu transformatorów (w kolorach takich jak meeple naukowców dostępne w grze). Każdy z transformatorów ma przyporządkowane 4 portale o różnym stopniu trudności pod względem zamknięcia (1 wymagający 3 narzędzi, 2 z 2 narzędziami i 1 z 1 narzędziem). Eksperyment „Multiuniversum” uznajemy za uratowany i kończymy grę wówczas, gdy zostanie wyłączona odpowiednia liczba transformatorów. W grze dla 2 osób są to 2 transformatory, a przy 3 do 5 osobach należy wyłączyć 3 transformatory. Wyłączony transformator to taki, przy którym już wszystkie dostępne portale zostały zamknięte.

Karty z narzędziami są jednocześnie kartami, na których znajdują się dostępne dla graczy akcje. Trzeba umiejętnie nimi zarządzać i decydować czy użyjemy kart jako narzędzi, czy wykonamy akcję, na którą pozwala nam kolor transformatora, czy po prostu odrzucimy kartę z ręki. Na początku swojej tury dysponujemy najczęściej trzema kartami, choć w trakcie gry możemy mieć ich więcej na ręku. Różnych akcji na kartach jest 5, jednak w danym momencie dostępne są tylko te, których kolor tła przy symbolu danej akcji jest taki, jak kolor transformatora, na którym znajduje się nasz meepel naukowca. Akcje pozwalają na: dobranie 2 kart, aktywację zdolności transformatora, przejście na inny transformator, zamknięcie portalu lub dobranie wybranej karty ze stosu kart odrzuconych. Karty użyte podczas tury gracza odkłada się na stos kart odrzuconych dopiero po wykonaniu przez niego wszystkich akcji. Ma to znaczenie np. dla akcji “recyklingu” (dobrania wybranej karty ze ze stosu kart odrzuconych). Takie rozwiązanie nie pozwala ponownie dobrać w tej samej turze jednej z właśnie wykorzystanych przez gracza kart.

Jeśli chcemy wykonać akcję w innym kolorze niż kolor transformatora, przy którym akurat jesteśmy, najpierw należy przenieść naszego meepla-naukowca na odpowiedni transformator. Czasami warto to zrobić, nie tylko dlatego, aby zamknąć wybrany portal, który jest do niego przypisany, ale np. po to, by skorzystać z cechy specjalnej na karcie takiego transformatora.

To wszystko daje spore możliwości pokombinowania, a niewielka liczba kart na ręku jednocześnie powoduje, że gra toczy się szybko i sprawnie. Nawet przy 5 graczach nie ma zbyt długiego oczekiwania na swój kolejny ruch – no chyba, że w naszym towarzystwie trafią się jacyś naukowce myśliciele. No cóż, niejedna gra by się takim nie oparła. Planowania na przód specjalnie nie ma w tej grze, choć im mniej graczy, tym więcej możemy zaplanować. Najmniejszy „chaos” jest więc w grze w 2 osoby.

Czas gry nie zmienia się specjalnie w zależności od liczby graczy. Wpływ ma głównie to czy zamknąć trzeba wyłączyć 2 czy 3 transformatory. Zatem tylko przy 2 graczach rozgrywka jest nieco krótsza, bo do zamknięcia jest minimum 8 portali, a nie minimum 12. Można jednak sterować czasem gry, zamykając portale z różnych stosów po trochu i zwlekając z zamknięciem ostatniego portalu ze stosu, który wyłączyłby ostatni transformator (drugi lub trzeci, zależnie od liczby graczy), co zakończyłoby już rozgrywkę.

Tryb solo – w pojedynkę na ratunek światu

„Multiuniversum” oferuje całkiem przyjemny wariant jednoosobowy. Jest to rywalizacja z wirtualnym przeciwnikiem, który przechadza się w kółko pomiędzy transformatorami, niczym prawdziwy szalony naukowiec, i zamyka napotkane portale, niejednokrotnie nas w tym uprzedzając. Wirtualny gracz gromadzi narzędzia – 2 w każdej swojej turze i, w miarę możliwości, zamyka portal, przy którym się znajduje. Gra toczy się do 3 wyłączonych transformatorów.

Tryb solo w „Multiuniversum” to dobre rozwiązanie, zwłaszcza dla nowych graczy. Grając w pojedynkę i starając się znaleźć sposób na pokonanie wirtualnego przeciwnika, poznajemy jednocześnie zasady i mechanikę gry, by móc później okazać się najlepszym spośród zacnego grona wszystkich naukowców (czytaj: współgraczy).

Gra solo ma jednak również swoje wady, wynikające z losowości kart dobieranych przez wirtualnego gracza. Jeśli przez jakiś czas nie zamknie on żadnego portalu (bo nie podpasują mu zebrane w jego laboratorium narzędzia), zgromadzi pokaźną liczbę narzędzi, przez co zablokuje pewną liczbę kart akcji. Co ważne, niewykorzystane narzędzia gracza wirtualnego nie dają mu na koniec gry ujemnych punktów. Zamykanie portali w trybie solo jest więc wyścigiem nie tylko z wirtualnym naukowcem, ale też z czasem – by nie dać się, krótko mówiąc, rozkręcić wirtualnemu współgraczowi.

Punktacja i interakcja

W grze zdobywa się punkty wiedzy. Otrzymujemy je za zamykane portale – na każdym widnieje liczba punktów (w symbolu żarówki), odpowiednia do trudności zamknięcia portalu. Za portal z 3 narzędziami mamy 5 pkt., za portal z 2 narzędziami 3 pkt., a za portal z 1 narzędziem 1 pkt. Punkty zdobywa się też za różnorodność tzw. symboli wymiarów, jakie znajdują się na zamkniętych kartach portali. Trzeba nie tylko dążyć do zamknięcia jak największej liczby (i to tych najcenniejszych portali), ale też jednocześnie takich, z pasującymi nam symbolami. Za 5 różnych symboli jest aż 9 pkt. Punktujemy też za 2 jednakowe i 3 jednakowe symbole (odpowiednio 4 i 9 pkt.). Zamknięte portale mogą zostać użyte do odpowiednich sekwencji punktujących tylko raz. Trzeba zatem zdecydować jakie układy symboli będą dla nas najkorzystniejsze pod względem punktacji.

W trakcie rozgrywki warto podpatrywać, jakie portale zostały zamknięte już przez współgraczy, aby nie kolekcjonować niepotrzebnie jakichś symboli. Inna sprawa – możemy celowo starać się podbierać portale z odpowiednimi symbolami innym graczom, aby nie pozwolić im na zebranie trzech takich samych kart, za co mogliby oni otrzymać pokaźną liczbę punktów. Jest to zatem element negatywnej interakcji.

Jeśli już o negatywnej interakcji mowa, w „Multiuniversum” występuje ona również dzięki cechom specjalnym niektórych transformatorów. Możemy np. zamieniać kolejnością portale przy jednym z transformatorów czy zamienić miejscami ze sobą dwa odkryte portale. Pozwala to namieszać w planach przeciwników, którzy akurat zbierali narzędzia konieczne do zamknięcia podmienianego portalu i znajdowali się już przy odpowiednim transformatorze. Możliwości napsucia krwi innym „naukowcom” jest naprawdę sporo. W trosce o ratowanie świata może nie jest to najlepszy moment na podkładanie innym kłód pod nogi, ale w końcu tylko jeden naukowiec zyska miano tego najlepszego!

Warto zostać naukowcem?

„Multiuniversum”, jak na tak kompaktową, a jednocześnie dość szybką grę karcianą, daje sporo możliwości pokombinowania podczas rozgrywki. Nie da się ukryć, że w tej grze mamy sporą dawkę losowości – dobieranie kart na rękę w trakcie i po zakończeniu swojej tury czy odkrywanie kolejnej karty portalu po zamknięciu jednego. Nigdy nie wiadomo na co trafimy. Te losowe elementy to jednak też spory plus pod względem regrywalności – nigdy nie wiadomo jakie będzie ułożenie kart portali. Wiemy jedynie jakich rodzajów kart portali (pod względem trudności zamknięcia) spodziewać się przy każdym z transformatorów. Choć i to może ulec zmianie w trakcie gry, jeśli będziemy korzystać ze zdolności transformatorów.

Losowość jest tak samo widoczna w trybie solo, jak i w klasycznej rozgrywce. Może wystąpić np. taka sytuacja, że już w swojej pierwszej turze jeden z graczy zamknie jakiś portal, przez co zyska lekką przewagę nad pozostałymi. Z kolei innemu graczowi narzędzia, jakie będzie miał na ręku, mogą kompletnie nie pasować do zamknięcia najbliższego mu portalu. Na szczęście akcjami wykonywanymi w odpowiedniej kolejności, można nieco zmniejszyć wpływ losowości na grę i postarać się obrócić sytuację na swoją korzyść.

Na plus grze „Multiuniversum” można zaliczyć, z całą pewnością, ilustracje, jakie wykorzystano zwłaszcza na kartach portali. To właśnie one sprawiają, że w grze da się odczuć klimat tego całego zamieszania związanego z portalami i wyskakującymi z nich potworami. Niektóre są naprawdę „przeurocze”. Autorem grafik jest Polak – Piotr Uzdowski! Pod względem wykonania gry, zaletą dla nas jest też samo pudełko – solidne i trwałe. Bez problemu mieszczą się w nim zakoszulkowane karty.

Gra działa świetnie na każdą liczbę graczy. Cały czas zmienia się sytuacja w układzie kart na stole. Gracze muszą obserwować np. jakie portale zostały zamknięte, a przy tym planować swoje kolejne ruchy i myśleć nad tym, jakie akcje muszą wykonać, czy jakich narzędzi użyć. Im mniej graczy, tym większa swoboda w dostępie do poszczególnych portali i większa szansa na zaplanowanie czegokolwiek podczas rozgrywki. W grze 5-osobowej może się okazać, że portal, który planowaliśmy zamknąć w swoim następnym ruchu, po wykonaniu akcji przez 4 kolejne osoby, został już zamknięty i trzeba zmienić plany.

Autor gry zaproponował w instrukcji kilka wariantów rozgrywki wieloosobowej. Jest to m.in. rozwiązanie, które pozwoli zasiąść do gry nawet młodszym, ok. 8-letnim graczom (lekka zmiana w zasadach punktowania). Jest też opcja wprowadzająca nieco losowości (wariant „zabójcze portale”) oraz rozwiązanie pozwalające skrócić nieco rozgrywkę. Mamy więc dla każdego coś dobrego!

Jeśli już mamy mówić o wadach karcianki od Board&Dice to małym minusem jest na pewno wykorzystana kolorystyka symboli narzędzi. Symbole narzędzi na kartach portali różnią się kolorystycznie od tych, jakie znajdują się na kartach akcji. Na szczęście problem ten rozwiązują same, różnorodne symbole. Nie trzeba więc do końca przywiązywać uwagi do różnic w odcieniu zielonego czy niebieskiego. Wystarczy patrzeć na to, jaki symbole narzędzi znajdują się na karcie portalu i kartach akcji. Kolorystycznie są też, niestety, bardzo podobne do siebie karty transformatorów (zwłaszcza biała, niebieska i żółta). Tu już nie ma symboli, które pomogłyby odróżnić poszczególne karty. Pozostaje wprawne oko.

Malutki błąd jest też w instrukcji, w której nie jest wspomniane, kiedy kończy się gra, jeśli gramy w pełnym, 5-osobowym składzie, tzn. ile stosów portali musi zostać wyczerpanych, by nastąpiło zakończenie rozgrywki. Rozwiewamy wątpliwości – w 2 osoby są to 2 stosy, w 3 do 5 osób są to 3 stosy.

Nam w „Multiuniversum” zabrakło karty pomocy objaśniającej symbolikę zastosowaną na kartach. Choć symboli do zapamiętania nie ma zbyt dużo, to jednak wygodniej (zwłaszcza podczas pierwszych rozgrywek) byłoby, aby każdy z „szalonych naukowców” miał opis ikonografii pod ręką. Zwłaszcza przy 5-osobowym składzie początkujących graczy, częste zerkanie do instrukcji po objaśnienie symboli może być uciążliwe i niepotrzebnie przeciągać rozgrywkę. Jeśli chcecie, możecie skorzystać z wykonanej przez nas karty pomocy. Do pobrania STĄD.

Jeśli poszukujecie prostej i szybkiej, ale też troszkę „mózgożernej” gry karcianej, „Multiuniversum”, mimo kilku malutkich niedociągnięć graficznych, polecamy bez zastanowienia. Grę można nabyć za niewielkie pieniądze. Warto więc przynajmniej spróbować w nią zagrać. My zakochaliśmy się od pierwszego wejrzenia w oczy żelka z maczetą, jakiego można spotkać w jednym z portali. Gra dość często trafia u nas na stół jako „planszówkowa rozgrzewka” lub przerywnik między cięższymi tytułami. Całkiem niedawno ukazał się dodatek do „Multiuniversum” utrzymany w świecie „Cthulhu”. Jeśli spodoba się Wam podstawka, zachęcamy również do sięgnięcia po niego. Recenzja tego dodatku, z pewnością pojawi się u nas na „GraSOWAniu”.

Zalety i wady gry „Multiuniversum”:

(+) łatwe do wytłumaczenia zasady gry

(+) spore możliwości pokombinowania podczas gry

(+) frajda z rozgrywki niezależnie od liczby graczy

(+) piękne ilustracje kart portali (brawa dla polskiego autora!)

(+) ciekawy tryb solo

(-) kolorystyka symboli na kartach akcji i kartach portali

(-) dość trudne do rozróżnienia kolorystycznie transformatory

(-) brak karty pomocy

Nasza ocena gry: 4.5

Udostępnij na:

Jeśli warcaby można uznać za pełnoprawną grę planszową, to właśnie one były pierwszą „grą bez prądu”, którą poznałem, polubiłem i do dziś nie odmówię partyjki. W dzieciństwie zagrywałem się także w planszówki i karcianki, które były dodawane do „Kaczora Donalda”. Do dziś mam klika w swojej kolekcji. Jako statystyczny polak uwielbiam rosół, schabowe i gry z mechaniką deckbuildingu. Zawodowo copyrighter, ale w zupełnie innej branży, a prywatnie szczęśliwy mąż i ojciec. Bez końca mogę oglądać sport w TV, a szczególnie piłkę nożną, siatkówkę, MMA i snookera.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.