Tajemnicze Podziemia – szybka wyprawa po drogocenne skarby (recenzja)

PRZECZYTASZ W 9 MIN

Reiner Knizia i Tomasz Larek to planszowy duet składający się z cenionego na całym świecie i niezwykle doświadczonego designera oraz wyjątkowo uzdolnionego polskiego ilustratora. Takie właśnie zestawienie mamy w Tajemniczych Podziemiach wydawnictwa Trefl, czyli szybkiej grze kafelkowej, w której budujemy podziemne korytarze po to, by odkryć w nich jak najwięcej skarbów, unikając jednocześnie na swojej drodze mrocznych postaci. Co ciekawe, to nie pierwsza planszówka, w której Knizia i Larek łączą swoje siły. Taka sytuacja miała miejsce chociażby w grze Kolej na kolej, czy Misja: Kolonizacja (obie planszówki również wydał Trefl). Jak sprawdzają się Tajemnicze Podziemia? Postanowiliśmy się o tym przekonać.

Spis treści: Tajemnicze Podziemia:

  1. Co kryją Tajemnicze Podziemia?
  2. Po co w ogóle wchodzimy do podziemi?
  3. Ilu śmiałków może wejść jednocześnie?
  4. Interakcja w Podziemiach
  5. Czy warto wchodzić dwa razy do tych samych podziemi?
  6. Los podziemnego śmiałka
  7. Podsumowanie
  8. Zalety i wady gry Tajemnicze Podziemia


  • Tajemnicze Podziemia to szybka gra kafelkowa, w której układamy korytarze, starając się dotrzeć do jak największej liczby skarbów i unikać potworów.
  • Wszyscy gracze jednocześnie konstruują własne podziemia z losowo pojawiających się w grze kafelków, jednakowych dla wszystkich.
  • Dzięki kilku rozwiązaniom zastosowanym w tej planszówce każda rozgrywka jest nieco inna.

Co kryją Tajemnicze Podziemia?

W pudełku, dzięki któremu przeniesiemy się do tytułowych Tajemniczych Podziemi znajdziemy 5 plansz graczy. Każda plansza ma nieco inne rozmieszczenie skarbów i potworów na krawędziach podziemi. Oprócz tego, dla każdego gracza przeznaczonych jest 20 płytek z różnymi fragmentami podziemi. Każdy gracz ma taki sam zestaw, ale z rewersem w innym kolorze. Dzięki temu łatwo odróżnić poszczególne płytki, nawet jeśli pomieszamy je przed rozgrywką. Ze wspomnianych płytek wszyscy śmiałkowie podczas rozgrywki będą układać podziemne korytarze.

5 plansz graczy, a każda z nieco innym układem skarbów i mrocznych postaci na krawędziach, co zwiększa regrywalność, ale też powoduje, że każdy gracz będzie układał płytki nieco inaczej.

Do oznaczania skarbów w stworzonej na koniec rozgrywki mapie podziemi służą żółte znaczniki, a do oznaczania mrocznych postaci czerwone znaczniki. Są one przezroczyste, dzięki czemu widać, co pod nimi się znajduje. Swoją drogą, znaczniki przypominają trochę pchełki z popularnej, klasycznej gry zręcznościowej dla dzieci. Dzięki tym znacznikom dużo łatwiej policzyć punkty zwycięstwa.

W pudełku mamy też oczywiście instrukcję. Zasady są tu opisane zaledwie na 3 stronach i to bogatych w ilustracje. Dzięki temu, właściwie od razu po otwarciu pudełka możemy szybko przeczytać zasady, wyjaśnić współgraczom i od razu zabrać się do eksploracji podziemnych korytarzy. A nawet jeśli akurat nie mamy z kim zagrać, możemy sprawdzić swoje umiejętności eksplorowania podziemi w pojedynkę.

Po co w ogóle wchodzimy do podziemi?

Jak to zwykle w świecie fantasy bywa, podziemia przemierzamy po to, aby wyjść z nich ze skrzyniami pełnymi skarbów. Droga przez podziemne korytarze nie jest usłana różami, a raczej potworami, które będą starały się nam przeszkodzić w beztroskim stąpaniu po ciemnych, tajemniczych tunelach.

Jeden z graczy układa płytki podziemi w zakrytym stosie, uprzednio wszystkie dokładnie mieszając. Pozostali śmiałkowie trzymają swoje płytki odkryte, aby móc mieć do nich szybki dostęp.

Gra składa się z 16 szybkich rund, które wszyscy gracze mogą wykonywać praktycznie jednocześnie. W każdej rundzie ten gracz, który swoje płytki trzyma w zakrytym stosie, podnosi z niego wierzchnią płytkę i pokazuje ją pozostałym graczom. Następnie wszyscy muszą odszukać tę samą płytkę w swojej puli płytek podziemi i jednocześnie umieszczają ją na dowolnym niezajętym kwadracie na swojej planszy. Co ważne, płytkę można dowolnie obracać, ale położenia płytki raz umieszczonej na planszy już nie można zmieniać. Po wyłożeniu 16 kafelków, czyli zapełnieniu całego dostępnego obszaru u wszystkich śmiałków, gra się kończy. Sprawdzamy wówczas, ile skarbów i potworów napotkają gracze na swojej drodze, wędrując po stworzonych przez siebie korytarzach (rozpoczynając od wejścia do podziemi).

Wędrówkę po korytarzach przeliczamy na punkty. Każdy napotkany skarb to 1 punkt, ale każda mroczna postać to 2 punkty ujemne. Przy naprawdę złych wiatrach możemy wyjść z niską zdobyczą punktową. Owszem, potworów jest tu mniej niż skarbów, ale najwięcej i tak zależy od tego, jak ostatecznie ułożą się korytarze. Byle nie zablokować sobie wejścia do podziemi, bo możemy nie zebrać zbyt wielu cennych skarbów.

Ilu śmiałków może wejść jednocześnie?

Tajemnicze Podziemia możemy eksplorować nawet w 5 osób. Każdy przemierza jednak własną „komnatę”. Co ważne, liczba graczy nie wpływa tutaj na czas rozgrywki, ponieważ po okazaniu wylosowanego kafla przez gracza „prowadzącego” i tak wszyscy na raz „tworzą” swoje układy korytarzy. Nie ma tutaj klasycznych naprzemiennych tur graczy. W praktyce, im więcej uczestników rozgrywki tym ciekawiej, bo będzie więcej śmiałków do porównania ostatecznych zdobyczy punktowych.

W trakcie gry odkrywamy tajemnicze korytarze, które powstają łącznie z 16 różnorodnych płytek podziemi.

Do podziemi możemy jednak zejść też w pojedynkę. Wówczas po prostu odkrywamy płytkę z wierzchu zakrytego stosu i staramy się pobijać własne rekordy punktowe. Autor gry nie podaje tutaj „widełek” z określeniami, które mogłyby definiować nasz sukces w eksploracji podziemi. Możemy więc ewentualnie zapisywać i porównywać swoje dotychczasowe wyniki, bez odniesienia do tego, czy są to rezultaty godne np. rangi mistrza podziemi, czy może raczej tytułu wyjątkowego nieudacznika.

Interakcja w Podziemiach

W Tajemniczych Podziemiach interakcja praktycznie nie istnieje. Jedyny wpływ, jaki mają na nas inni gracze lub my na innych, to ewentualne wzajemne „ściąganie” od siebie pomysłów na budowanie korytarzy. Koniec końców jednak i tak każdy ma na swojej planszetce nieco inne rozmieszczenie skarbów i mrocznych postaci, więc takie kombinowanie może nie wyjść na dobre temu, kto stara się kopiować układy kafli od innych śmiałków.

Jeśli interakcją możemy tu nazwać finalne porównanie między sobą zdobytych punktów, to jest to jedyny element, w którym współgracze mają na siebie jakiś „wpływ”. To właśnie końcowe porównanie wyników decyduje o tym, kto ostatecznie wygra podziemną rywalizację o skarby. Ale nie o taką interakcję w grach planszowych przecież chodzi.

W praktyce działamy tutaj samodzielnie, rozmyślając nad tym, jak ułożyć pojawiające się w trakcie gry losowe elementy podziemnych korytarzy. Nikt nie może nam nic ze zbudowanego podziemia usunąć, zamienić miejscami czy choćby przesunąć jakiegoś kafelka. Z jednej strony nie ma tu przez to dodatkowych emocji, z drugiej, takie uproszczenie zasad doskonale sprawdzi się wśród młodszych graczy, a do takich przecież także kierowane są Tajemnicze Podziemia. Jeśli więc nie lubisz negatywnej interakcji w grach planszowych, to jest to zdecydowanie pozycja dla Ciebie.

Tworząc mapę podziemnych korytarzy staramy się unikać niebezpiecznych mrocznych postaci, które przynoszą nam ujemne punkty zwycięstwa.

Czy warto wchodzić dwa razy do tych samych podziemi?

Gra ma kilka elementów, dzięki którym, mimo swojej prostoty, nie ma tu dwóch identycznych rozgrywek. Po pierwsze, podczas gry wykorzystujemy zawsze 16 z łącznej liczby 20 płytek podziemi. Przez to, że nie wszystkie fragmenty korytarzy będą użyte, każda rozgrywka ułoży się nieco inaczej. Nawet dokładnie wiedząc, czego jeszcze możemy spodziewać się na kaflach, to do końca nie będziemy wiedzieć, które kafle w ogóle nie wejdą do gry. Trzeba zatem budować korytarze na bieżąco. Nie ma co zostawiać zbyt dużego pola na domysły, licząc na to, że kafelek, o którym wiemy, że na pewno istnieje w grze, w ogóle jeszcze się w niej pojawi.

Dodatkowo, zamieniając się planszetkami w poszczególnych partiach sprawiamy, że za każdym razem musimy kombinować nieco inaczej, zamiast kopiować po prostu ruchy przeciwników. Gdyby każda planszetka gracza była identyczna, wówczas musielibyśmy mieć w pudełku sporych rozmiarów zasłonki lub po prostu zasłaniać nasze podziemne poczynania czym popadnie.

Żółte znaczniki służą do oznaczania skarbów, na które będziemy trafiać wędrując po podziemiach.

W instrukcji mamy też propozycję rozegrania umówionej wcześniej liczby rozgrywek pod rząd. W ten sposób suma punktów zdobytych na przestrzeni więcej niż jednej partii będzie decydowała o zwycięstwie któregoś z graczy. Jeśli mamy nieco więcej czasu na grę, jest to tryb, który może świetnie się sprawdzić.

To nie wszystko! Jest jeszcze dodatkowa opcja rozgrywki, którą nazwano „krok po kroku”. Zamiast rozmieszczać płytki dowolnie na planszy, gracze mają w tym trybie obowiązek położyć pierwszą płytkę tak, aby stykała się z jednym z dwóch wejścia do podziemi, a każdą następną płytkę tak, aby łączyła się bokiem z inną już wyłożoną na planszy. Taka opcja utrudnia nieco rozgrywkę, bo ogranicza manewry graczom, nie dając im pełnej swobody w wyborze pola, na którym mogą umieścić płytkę z fragmentem podziemnego korytarza. Bardzo ciekawe urozmaicenie, które przypadło nam do gustu.

Czerwonymi znacznikami zakrywamy na planszetkach potwory, które napotkamy na swojej drodze.

Los podziemnego śmiałka

Losowy element jest tu właściwie jeden, ale bardzo ważny. Nie chodzi jednak o to, że w jakiś sposób ta losowość psuje tutaj rozgrywkę. Właściwie jest to los sprawiedliwy dla wszystkich śmiałków, którzy zdecydują się wejść do podziemi, ponieważ dla każdego gracza, każdy odkrywany z zakrytej puli kafelek podziemi będzie taki sam. Pozostaje tylko kwestia jego odpowiedniego ułożenia na planszetce, a to już przecież zależy od gracza.

Ze względu na losowe pojawianie się w grze płytek podziemi, a dodatkowo to, że nie wszystkie wchodzą do gry, nie mamy co za wiele planować, że ta czy inna płytka jeszcze się w grze pojawi. Owszem, można chwilę zaczekać na jakiś kafelek, ale bez zbytniej przesady, bo nie wiadomo czy w ogóle będzie jeszcze dostępny, czy też będzie właśnie wśród tych 4 z 20 kafli, które nie wejdą do rozgrywki.

Znaczniki punktów w grze Tajemnicze Podziemia przypominają nieco klasyczne pchełki.

Podsumowanie

Tajemnicze Podziemia, które swój debiut miały już dość dawno, bo w 2016 roku, ponownie wracają na polski planszówkowy rynek, co tylko świadczy o tym, że było zapotrzebowanie na tę grę. Nic dziwnego, Tajemnicze Podziemia świetnie sprawdzają m.in. na początku przygody z grami planszowymi, a także jako gra rodzinna lub „fillerek” przed cięższymi, dłuższymi rozgrywkami.

Mamy tutaj łatwe do wytłumaczenia zasady, a do tego niewielką interakcję (choć w wypadku tego drugiego, to akurat, co kto lubi). W każdym razie, gracze mogą sobie spokojnie budować własne podziemne przejścia, starając się optymalnie wykorzystać to, co przynosi los. Trochę tak, jak w klasycznym pasjansie. Dodatkowo, mamy możliwość zagrania nawet w 5 osób jednocześnie. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, aby wziąć kolejny egzemplarz gry i zagrać w jeszcze większą liczbę graczy.

Pojedyncza partia trwa ok. 20 min, a więc znalezienie na nią czasu nie powinno być trudne. Przemawia to także na korzyść grania z dziećmi, które do dłuższej i znacznie bardziej zaawansowanej gry mogłyby nie chcieć przysiąść. A jeśli mamy więcej czasu? Zawsze możemy wtedy rozegrać partię rewanżową. Syndrom „jeszcze jednej partii” jest tu jak najbardziej obecny, oj tak!

W pudełku otrzymujemy dodatkowy kartonowy element, który możemy wykorzystać choćby jako podkładkę, np. pod szklankę z ulubionym napojem, np. smaczną kawę.

Jedynym minusem Tajemniczych Podziemi, takim już bardziej z estetycznego punktu widzenia, jest jakość wykonania kafelków podziemi, a konkretnie ich grubość. Są one na tyle cienkie, a do tego tak „zaklinowane” w wypraskach, że już przy ich wypychaniu można je nieco uszkodzić. Mi przynajmniej tak się zdarzyło. Uważajcie więc, kiedy będziecie po zakupie gry przygotowywać elementy do pierwszej rozgrywki.

Zalety i wady gry Tajemnicze Podziemia:

(+) łatwe do wytłumaczenia zasady gry
(+) szybka rozgrywka
(+) możliwość gry jednoosobowej
(+) doskonała zabawa niezależnie od liczby graczy
(+) lekko asymetryczna rozgrywka dzięki minimalnie innym planszom graczy
(+) regrywalność dzięki losowaniu płytek podziemi (dodatkowo nie wszystkie wchodzą do gry)
(+) dodatkowe mini-warianty rozgrywki

(+/-) niewielka interakcja, pasjansowata rozgrywka
(-) wykonanie elementów, kafelki z dość cienkiej tektury, co powodowało problemy już przy wypychaniu ich z arkusza

Nasza ocena gry: 4

Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu Trefl:Skorzystaj z kodu GRASOWANIE20, aby zyskać rabat 20% na cały asortyment w sklepie Trefla (trefl.com)!

 

Udostępnij na:

Jeśli warcaby można uznać za pełnoprawną grę planszową, to właśnie one były pierwszą „grą bez prądu”, którą poznałem, polubiłem i do dziś nie odmówię partyjki. W dzieciństwie zagrywałem się także w planszówki i karcianki, które były dodawane do „Kaczora Donalda”. Do dziś mam klika w swojej kolekcji. Jako statystyczny polak uwielbiam rosół, schabowe i gry z mechaniką deckbuildingu. Zawodowo copyrighter, ale w zupełnie innej branży, a prywatnie szczęśliwy mąż i ojciec. Bez końca mogę oglądać sport w TV, a szczególnie piłkę nożną, siatkówkę, MMA i snookera.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.