Kryminauci: Tajemnice Nadrzecznej – sprawa biznesmena spod Olsztyna (recenzja)

PRZECZYTASZ W 10 MIN

Niedawno zwrócił się do nas sierżant Tomasz Sercz z miejskiej komendy policji w Olsztynie. Prowadzi nabór do Kryminautów, elitarnej jednostki zewnętrznych konsultantów śledczych, która pomaga policji w rozwiązywaniu skomplikowanych spraw. Postanowiliśmy sprawdzić swoje możliwości, czy nadajemy się do tej roboty. Otrzymaliśmy 5 kopert zawierających akta sprawy tajemniczej śmierci biznesmena spod Olsztyna. Przejrzenie pełnej dokumentacji to czasochłonna i niełatwa robota, ale udało się zakończyć dochodzenie. W imieniu naszej ekipy śledczej postanowiłem podzielić się z Wami wrażeniami z „rozgrywki”. Oczywiście bez spoilerów, które mogłyby zepsuć Wam „zabawę”.

Spis treści: Kryminauci: Tajemnice Nadrzecznej – sprawa biznesmena spod Olsztyna

1. Dokumentacja sprawy, czyli co w pudełku

2. Kryminauci, czyli o co chodzi

3. Ile osób powinien liczyć zespół śledczych?

4. Kooperacja między Kryminautami

5. Czy Kryminauci to jednorazowa przygoda?

6. Czy jest tu miejsce na przypadek?

7. Podsumowanie

8. Zalety i wady gry Kryminauci: Tajemnice Nadrzecznej

  • Kryminauci to w praktyce interaktywna gra detektywistyczna, w której możemy poczuć się tak, jakbyśmy brali udział w prawdziwym śledztwie.
  • Dokumentacja sprawy zawarta jest w 5 kopertach, które otwieramy kolejno wraz z postępami śledztwa.
  • Najtrudniejszym do przejścia elementem całej zabawy jest panel z pytaniami, na które musimy odpowiedzieć po przeanalizowaniu materiału z koperty, by móc otworzyć kolejną.

Dokumentacja sprawy, czyli co w pudełku

Nie mogę za dużo zdradzić, co do samej zawartości gry, żeby nie zepsuć Wam zabawy, jeśli sami zdecydujecie się dołączyć do Kryminautów. Musicie więc też wybaczyć mi to, że fotki, które towarzyszą tej recenzji nie przedstawiają w pełni tego, co odkryjecie wraz z postępami śledztwa. Ale uwierzcie mi, nie zawiedziecie się tym, co znajdziecie w 5 zamkniętych kopertach, które są w pudełku z dokumentacją sprawy dotyczącej biznesmena spod Olsztyna. Będą tu akta przesłuchiwanych osób i spisane zeznania, różne notatki policyjne, wyniki badań i sekcji zwłok, rozmaite analizy i raporty, a także całe mnóstwo zdjęć z różnych miejsc powiązanych ze sprawą. Wszystko wygląda niezwykle realistycznie i pochłonęło nas już od pierwszego przeczytanego dokumentu.

W pudełku znajdziemy zamknięte koperty z dokumentacją śledztwa.

Oprócz „analogowych” materiałów gra bazuje też na stronie internetowej, która pełni rolę pewnego rodzaju aplikacji. Możemy w niej przeglądać dokumenty z poszczególnych kopert w wersji cyfrowej, a niektóre z nich będzie można odsłuchać – głównie te z zeznaniami świadków. Jeśli więc nie chcemy czytać niektórych „papierków”, możemy je sobie odtworzyć. Przede wszystkim jednak ścieżki audio sprawiają, że wszystko robi się jeszcze bardziej realistyczne.

Nie wszystkie dokumenty w aplikacji webowej wyświetlają się w całości. Jest to jednak celowy zabieg twórców, który wyniknął w fazie testowania gry. Kiedy wszystkie dokumenty były w pełni widoczne, często jedna osoba czytała innym śledczym na głos całość, a wersje papierowe w ogóle nie były przeglądane. Przez to uczestnicy śledztwa nie angażowali swojej pamięci wzrokowej, a tym samym spadała zarówno efektywność dochodzenia, jak i sama imersja. Ostatecznie zdecydowano się na jedynie zaznaczenie obecności niektórych dowodów w elektronicznej dokumentacji, bez wprowadzania jego kompletnej cyfrowej wersji. Jeśli więc chcecie grać w pełni cyfrowo i zdalnie, konieczne będzie przesłanie zdjęć lub skanów części dokumentacji do pozostałych śledczych.

Konieczne będzie zarejestrowanie się na odpowiedniej stronie internetowej i wprowadzenie kodu rejestracyjnego z pudełka. Mając już konto na Kryminautach, będziecie mieli też opcję dostępu do kolejnych spraw. Co ważne, strony niezbędnej do „gry” nie da się przeglądać na smartfonie, z uwagi na mniejszy ekran urządzenia. Wszystko z myślą o komforcie rozgrywki.

Interfejs strony wspomagającej prowadzenie śledztwa.

Kryminauci, czyli o co chodzi?

Kryminauci to rozgrywka dość nietypowa. Nie mamy tutaj zagadek logicznych, charakterystycznych choćby dla gier typu Escape Room, w tym planszówek takich jak Escape Tales. Wszystko jest tu poniekąd „otwarte”. Otrzymane w danym momencie elementy dokumentacji śledztwa możemy swobodnie przeglądać, analizować, porównywać, omawiać z innymi śledczymi. Kiedy już zdecydujemy się zakończyć dany etap śledztwa, przechodzimy do sekcji pytań w przeglądarkowej aplikacji. Dopiero udzielenie prawidłowych odpowiedzi pozwoli nam przejść do dalszego etapu sprawy.

To właśnie panel z pytaniami do śledczych jest tu, powiedzmy, tym najmniej przyjemnym elementem całego śledztwa. Chodzi mi tu przede wszystkim o sposób udzielania odpowiedzi, ale o tym elemencie piszę więcej w akapicie „Czy jest tu miejsce na przypadek?”.

Poszczególne koperty otwieramy tylko na wyraźne polecenie, które otrzymamy za pośrednictwem strony internetowej poświęconej śledztwu.

Ile osób powinien liczyć zespół śledczych?

Twórcy sugerują, że „Tajemnice Nadrzecznej” może wspólnie rozwiązywać nawet sześciu śledczych jednocześnie, ale też nic nie stoi na przeszkodzie, aby za przeglądanie dokumentacji zabrać się samodzielnie. Nie ma tutaj jednej właściwej liczby graczy. Prowadząc śledztwo w pojedynkę możemy na spokojnie analizować poszczególne dokumenty i nikt nie będzie nas poganiał. Nie będziemy od nikogo zależni. Przydatny będzie na pewno duży stół, a może nawet tablica magnetyczna lub korkowa, na której możemy rozwiesić poszczególne elementy z kopert, odpowiednio wiążąc je ze sobą.

Z mojego punktu widzenia, optymalna liczba śledczych do jednej sprawy to 2 lub 3. Zawsze można wtedy z kimś wymienić się spostrzeżeniami, przedyskutować różne scenariusze wydarzeń itp. Nieprzypadkowo zresztą mówi się, że „co dwie głowy, to nie jedna”. To powiedzenie w przypadku Kryminautów sprawdza się znakomicie. Nasze śledztwo prowadziliśmy w 3 osoby i „grało się” doskonale.

Wśród dokumentacji śledztwa znajdziemy sporo protokołów z przesłuchania świadków.

Kooperacja między Kryminautami

Wśród Kryminautów nie ma miejsca na rywalizację. Wszyscy powinni ze sobą współpracować. Metod takiej współpracy może być kilka. Każdy może zająć się inną porcją dokumentów, opisując to, co się z nich dowiedział pozostałym śledczym, ale nic też nie stoi na przeszkodzie aby wymieniać się dokumentacją i wspólnie dyskutować nad tym, czego się z nich dowiedzieliśmy. Możemy rozmawiać o tym, co przedstawiają poszczególne zdjęcia, artykuły z gazet, mapy czy zeznania osób powiązanych ze śledztwem. Wymieniając spostrzeżenia zawsze łatwiej wpaść na ten właściwy trop.

Jeśli nie jesteśmy w stanie rozwiązać śledztwa za jednym podejściem, nic straconego. Sprawę możemy prowadzić też zdalnie, przesyłając sobie skany czy zdjęcia z dokumentacji np. mailem, a ich zawartość omawiać telefonicznie, czy choćby przez Skype’a lub inny komunikator. Wszystko zależy od umiejętności współpracy śledczych, ich zaangażowania, pomysłowości i umiejętności. „Tajemnice Nadrzecznej” mogą pochłonąć Was bez reszty, jeśli tylko im na to pozwolicie.

Postaci istotne dla naszego śledztwa mają sporządzone specjalne akta osobowe.

Czy Kryminauci to jednorazowa przygoda?

Jak to często w tego typu grach bywa, mamy do czynienia z jednorazową rozgrywką. Nawet w grze typu Escape Tales (wydawnictwa Board&Dice), choć w praktyce sama planszówka była praktycznie jednorazowa, to mieliśmy delikatnie rożne ścieżki prowadzące do finału, który mógł wyglądać nieco inaczej. Tutaj mamy praktycznie jeden, liniowy scenariusz, bez opcji na jakieś „widełki”, które poprowadziły by nas w pewnym momencie w innym kierunku, do innego rozwiązania. Choć trzeba przyznać, że twórcy „Tajemnic Nadrzecznej” też przygotowali dla śledczych małą niespodziankę, ale nie będę zdradzał, o co tutaj chodzi.

Wpisany kod pozwala na rozegranie śledztwa ponownie. Pytanie tylko, czy jest sens?

Czas gry jest jednak na tyle długi, że wspomniana jednorazowość nie musi tutaj przeszkadzać. Nikt nie każe nam rozwiązać tej sprawy naprędce i po łebkach. Po pierwsze, możemy sobie „dawkować” zawartość i każdą kopertę „rozgryzać” nie godzinami, ale nawet dniami, powoli, sukcesywnie, na spokojnie. W sumie w śledztwie o to właśnie chodzi – nie ma pośpiechu, lepiej kilka razy coś przejrzeć, przeczytać, omówić z pozostałymi śledczymi, zanim podejmiemy pochopną i błędną decyzję. A nóż kolejne, świeże spojrzenie na sprawę pozwoli dostrzec ten szczegół w dokumentacji, od którego ostatecznie może wiele zależeć.

W kopertach znajdziemy wiele różnorodnych dokumentów powiązanych ze śledztwem w mniejszym lub większym stopniu.

Czy jest tu miejsce na przypadek?

W ekipie Kryminautów zdecydowanie nie ma miejsca na przypadkowe decyzje, rozwiązania i przypadkowe sytuacje. Cała sprawa prowadzona jest jak po przysłowiowym sznurku, pod warunkiem, że będziemy szybko i sprawnie odpowiadać na pytania zadawane między poszczególnymi etapami śledztwa. I tu właśnie napotkaliśmy na największy dla nas minus całej sprawy, czyli to, w jaki sposób trzeba udzielać odpowiedzi na pytania sprawdzające naszą „wiedzę” z dotychczas przeprowadzonego dochodzenia. Mianowicie, trzeba zawsze połączyć ze sobą kilka dokumentów, które łącznie mogą być odpowiedzią na postawiony w pytaniu problem. Tyle, że trzeba wskazać nie tylko właściwy „papier”, ale wręcz jego konkretny fragment. Bez wzięcia podpowiedzi, które na szczęście są dostępne do dyspozycji śledczych, było to dla nas praktycznie nie do przejścia. Zresztą pierwsza podpowiedź też raczej nie da Wam nic konkretnego, co ułatwi Wam robotę. Niejednokrotnie musieliśmy po prostu poznać ostateczne rozwiązanie przygotowane przez twórców zagadki, aby móc przejść dalej. Moim zdaniem, w tym elemencie, i tylko w tym elemencie śledztwa, jest tu pole do poprawy. Może mogłoby być tak, aby wystarczającym było wskazanie tylko pary odpowiednich dokumentów, bez ich konkretnych obszarów. A może kilka kombinacji dowodów mogło być tą poprawną odpowiedzią, a nie tylko ta jedna jedyna, o którą akurat chodzi twórcom zagadki. Przecież im dalszy etap śledztwa, tym tych dokumentów, które jesteśmy w stanie ze sobą powiązać, robi się coraz więcej. Wszak nie ma sugestii, aby w ramach danego etapu można było łączyć dokumenty tylko z jednej koperty. Z upływem czasu liczba dowodów na biurku Kryminautów rośnie i rośnie, a więc i odpowiadanie na pytania jest coraz bardziej problematyczne.

Jak się jednak dowiedzieliśmy, pomysł podziału dokumentu na fragmenty przy odpowiedziach to wynik wielu testów, jakie przeprowadzili twórcy zagadki, zanim zdecydowali się na jego realizację. Bez dzielenia dokumentów na sekcje, śledczy zamiast próbować rozwiązać sprawę zgodnie ze sztuką, często klikali różne odpowiedzi metodą prób i błędów, byle tylko nie brać podpowiedzi. Na początku sprawy, przy mniejszej liczbie dokumentów, grywalność spadała wówczas do minimum. Utrudnienie było więc konieczne, aby pozbyć się pewnego rodzaju zgadywanki. W końcu, kto powiedział, że w prawdziwym śledztwie musi być łatwo?

Panel odpowiedzi to bardzo wymagający element całego śledztwa. Wskazanie odpowiedzi, o którą chodzi twórcom zagadki nie należy do najłatwiejszych.

Podsumowanie

Na plus mogę zaliczyć już sam kontakt z Kryminautami przez media społecznościowe. Okazało się, że w naszym egzemplarzu zabrakło kodu aktywacyjnego niezbędnego do rozpoczęcia śledztwa. Trochę byłem zdziwiony i zaskoczony, bo po otwarciu gry, chcieliśmy od razu rozpocząć „zabawę”, ale okazało się to niemożliwe. Sprawa, podobnie jak ta z Nadrzecznej, zakończyła się jednak powodzeniem. Nie dość, że szybko otrzymaliśmy potrzebny kod, to sam sposób komunikacji ze strony Kryminautów jeszcze bardziej wkręcił nas w klimat śledztwa. Poczuliśmy, że odpisuje nam nie reprezentant wydawnictwa, a prawdziwy przedstawiciel ekipy dochodzeniowej, czy też biura śledczego. Brawo Kryminauci! Tak trzymać! Oryginalnie i ze smakiem!

Wśród bogatej papierologii znajdziecie mnóstwo zdjęć z różnych miejsc powiązanych ze sprawą.

Kryminauci mogą kojarzyć się z Detektywem wydawnictwa Portal. Nie mamy tu jednak kart, znaczników, ani planszy. Wszystko, czym dysponujemy to dokumenty dotyczące prowadzonej sprawy i to na ich podstawie będziemy próbować wytypować sprawcę. Cała dokumentacja jest świetnie przygotowana i możemy naprawdę poczuć się jak prawdziwi śledczy. Nagrania audio są na wysokim poziomie. Może jedynie zabrakło tu nagrań wideo z kamer, do których moglibyśmy mieć dostęp, a które pojawiają się w sprawie. Zamiast tego mamy screeny w postaci wydruków i muszą nam one wystarczyć. To zrozumiałe, że treści wideo jest trudniej przygotować, ale to z pewnością jeszcze bardziej podniosłoby poziom imersji w Kryminautach. Kto wie, może przy następnej sprawie pojawi się także i wideo.

Zamiast nagrań wideo mamy kadry z monitoringu. Ot taki kompromis 😉

Dokumentacja sprawy wymaga od śledczych naprawdę dokładnej analizy. Dobrym rozwiązaniem może być podzielenie się „papierologią” i jej szczegółowe przejrzenie przez poszczególne osoby, aby ostatecznie razem dojść do wspólnych wniosków i decyzji. Dlatego też nie ma co się spieszyć z przeglądaniem zawartości kopert. Odłożenie sprawy na chwilę i powrócenie do niej ze „świeżym” umysłem może być dobrą opcją. Nikt tu nas nie popędza – to nie jest gra na czas. W sumie, to właściwie nie jest nawet typowa gra, na pewno nie gra planszowa – tu nie ma nawet planszy.

Dla kogo są Kryminauci? Z pewnością dla każdego miłośnika kryminałów, kryminalnych zagadek, ale także historii rodem z Escape Roomów – czy to tych klasycznych, czy też tych planszowych. Kryminauci są też dla wszystkich, którzy na kilka godzin chcą przenieść się w inny świat rodem z filmów i seriali kryminalnych, pobudzić swoją wyobraźnię i kreatywność. Nam, łącznie trzem śledczym, gra zajęła w sumie nieco ponad 6 godzin i były to godziny niezapomniane. To co, dołączycie do Kryminautów?

Tajemnice Nadrzecznej to niejedyna sprawa jaką szykuje dla wszystkich wydawca, czyli Room Escape. Kolejną będzie sprawa zaginionego kolekcjonera.

Zalety i wady gry Kryminauci: Tajemnice Nadrzecznej:

(+) doskonale przygotowana zawartość kopert, świetnie spreparowana dokumentacja śledztwa
(+) zdjęcia, raporty, wycinki gazet i wiele innych komponentów, które pozwalają świetnie wczuć się w klimat dochodzenia
(+) możliwość prowadzenia śledztwa nawet w pojedynkę
(+/-) w aplikacji nie wszystkie dokumenty wyświetlają się w całości, trzeba wtedy koniecznie zajrzeć do ich wersji papierowych (jest to jednak świadome rozwiązanie wprowadzone przez twórców zagadki)
(+/-) nie każdemu spodoba się to, że wykorzystuje się tu elektronikę (komputer), gra nie jest wyłącznie „analogowa”
(+/-) cena gry dość wysoka, ale to jednak pojęcie względne, zwłaszcza obecnie

(-) system pytań, a właściwie odpowiedzi na pytania między poszczególnymi etapami śledztwa – trudno o właściwą odpowiedź (zbyt precyzyjny)

Nasza ocena gry: 4

Za przekazanie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu:

Udostępnij na:

Jeśli warcaby można uznać za pełnoprawną grę planszową, to właśnie one były pierwszą „grą bez prądu”, którą poznałem, polubiłem i do dziś nie odmówię partyjki. W dzieciństwie zagrywałem się także w planszówki i karcianki, które były dodawane do „Kaczora Donalda”. Do dziś mam klika w swojej kolekcji. Jako statystyczny polak uwielbiam rosół, schabowe i gry z mechaniką deckbuildingu. Zawodowo copyrighter, ale w zupełnie innej branży, a prywatnie szczęśliwy mąż i ojciec. Bez końca mogę oglądać sport w TV, a szczególnie piłkę nożną, siatkówkę, MMA i snookera.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.