Papierowe Podziemia – dungeon crawler na kartce papieru? (recenzja)

PRZECZYTASZ W 13 MIN

Czy to możliwe, żeby praktycznie na jednej kartce papieru zawrzeć to, co najważniejsze w przygodach typu dungeon crawler? Papierowe Podziemia udowadniają, że tak. Nie brakuje tu lochów i przemierzających ich śmiałków. Nie brakuje też walki z potworami, pułapek czy wreszcie skarbów, które są głównym powodem, dla którego do wspomnianych lochów w ogóle decydujemy się wejść. Ja już tam byłem i z bossami walczyłem, a com widział i słyszał, w recenzji zamieściłem.

Spis treści: Papierowe Podziemia (recenzja)

  1. Ekwipunek drużyny
  2. Jakie reguły panują w Podziemiach?
  3. Tłumy w podziemiach, czyli o skalowalności
  4. Wyprawa w pojedynkę
  5. Rywalizacja z bossami i innymi śmiałkami
  6. Chętni na kolejną wyprawę?
  7. Los podziemnych bohaterów
  8. Podsumowanie recenzji gry Papierowe Podziemia
  9. Zalety i wady gry Papierowe Podziemia

  • Papierowe Podziemia to angażująca gra typu roll & write, w której rozwijamy naszą drużynę śmiałków, eksplorujemy lochy, walczymy z potworami i bossami, a do tego zbieramy cenne skarby. 
  • Mimo stale tego samego wymiaru i kształtu podziemi, rozmaite elementy zapewniają Papierowym Podziemiom dużą regrywalność.
  • „Przygoda na jednej kartce” świetnie sprawdza się także w wariancie solo.

Ekwipunek drużyny

Papierowe Podziemia to gra typu roll & write. W pudełku nie mogło więc zabraknąć arkuszy (łącznie jest to 100 kartek), na których będziemy zaznaczać postępy w rozgrywkach i szkicować przemierzaną trasę. Przed rozpoczęciem podziemnej wyprawy każdy gracz otrzymuje swój arkusz, a do tego ołówek. W zestawie mamy łącznie 8 ołówków, bo też maksymalnie dla tylu graczy przewidziane są Papierowe Podziemia. W praktyce i tak zastępowałem ołówek najczęściej czarnym cienkopisem, bo wszystko wtedy wyraźniej widać na arkuszu, ale co kto woli. W każdym razie, dzięki temu, że wydawca dołącza ołówki nie musimy się martwić o brak czegoś do pisania i od razu możemy zasiadać do rozgrywki.

Drugim podstawowym elementem tej gry są kości. Łącznie jest ich 6 (3 białe i 3 czarne). Na każdej kości, zamiast klasycznych oczek, mamy symbole odpowiadające czterem bohaterom, którym przewodzimy podczas eksploracji podziemi. Oprócz tego na kościach pojawia się symbol czaszki (czaszka symbolizuje 1 obrażenie), koniczyna („joker” zastępujący dowolny symbol bohatera) oraz buty (pozwalają poruszyć się po podziemiach o 3 pola).

W pudełku znajdziemy m.in. 100 arkuszy podziemi i 8 ołówków.

To jednak nie wszystko, bo w Papierowych Podziemiach są również karty. Do tych najważniejszych możemy zaliczyć 12 kart podziemi. Po jednej stronie każdej takiej karty mamy krótką opowiastkę, próbującą wprowadzić nas w klimat rozgrywki i zapowiadającą, jakie potwory spotkamy w lochach podczas danej rozgrywki. Druga strona karty podziemi to mapa lochów, który definiuje pola na planszy, gdzie przebywają bossowie, a ponadto informuje, gdzie podczas rozgrywki napotkamy dodatkowe ściany (trzeba je dorysować do stałego układu pomieszczeń).

W Papierowych Podziemiach mamy też 16 kart misji, a do rozgrywki losujemy 3 z nich. Są to misje wspólne dla wszystkich graczy i dające dodatkowe punkty za ich realizację. W rozgrywce od 2 osób punkty za daną kartę misji zdobywa tylko pierwszy gracz, który spełni jej wymagania. Chyba że w tej samej rundzie dany cel zrealizowało kilku graczy, wówczas każdy z nich dostaje punkty, a od następnej rundy karta misji jest już niedostępna.

W każdej rundzie rzucamy 6 kośćmi. Do rozpatrzenia wybieramy 3 z nich. Każdy gracz może wybrać 3 inne kości, ale z tej samej puli wyników.

Oprócz tego w zestawie znajdziesz 16 kart mocy i 16 kart celu. Każdy gracz przed rozpoczęciem rozgrywki otrzymuje po 2 karty każdego typu i wybiera po jednej. Dzięki temu każdy będzie zaczynał z nieco inną umiejętnością i miał do zrealizowania inny, prywatny cel. Niektóre moce dają ujemne punkty, a niektóre pozwalają kilka punktów zarobić już za samo wybranie danej karty mocy do rozgrywki. Wszystko jednak zależy od tego, jakie jest działanie karty. Z kolei wybrana przez gracza karta celu dodatkowo informuje o tym, jakiego koloru kości będą liczyły się dla poszczególnych członków prowadzonej przez niego drużyny, czyli maga, wojownika, kleryka i łotra.

Jakie reguły panują w Podziemiach?

Na eksplorację podziemi mamy łącznie 8 rund. Przemierzając lochy będziemy na początku każdej rundy rzucać kośćmi, a następnie – zależnie od tego, co na nich wypadnie i co wybierzemy z dostępnej puli – będziemy mogli poruszać się po podziemnych komnatach, rozwijać swoich czterech bohaterów, tworzyć magiczne przedmioty czy zbierać mikstury leczące, które pomogą nam pokonywać pułapki i walczyć z napotkanymi w podziemiach potworami czy bossami.

Musimy starać się, aby poziom otrzymanych obrażeń (zaznaczanych w głównej kolumnie) nie przekroczył poziomu zdrowia. Jeśli tak się stanie, nie przegrywamy, ale musimy wykorzystać wskrzeszenie, co oznacza ni mniej ni więcej tylko utratę 9 punków chwały przy ich końcowym podliczaniu.

Zawsze wybieramy 3 kości z dostępnej puli, która w danej rundzie jest identyczna dla wszystkich graczy. Przynajmniej na początkowym etapie rozgrywki gracze będą jednak zwracać uwagę na nieco inne kości. Wynika to przede wszystkim z karty celu wybranej przez każdego z nich podczas przygotowania do gry. To dlatego, że taka karta określa kolor kości preferowany przez poszczególnych bohaterów gracza przy rozwijaniu ich umiejętności. U jednego gracza dla zwiększenia poziomu umiejętności maga będą istotne symbole tego bohatera na czarnych kościach, a u innego na białych. Podobnie dla pozostałych bohaterów.

Każdy gracz dysponuje przez całą rozgrywkę jedną kartą celu i jedną kartą mocy.

Co odpowiednią liczbę rund (trzy lub dwie, zależnie od etapu rozgrywki) będziemy mogli walczyć z bossem. Dobrana przed grą karta podziemi mówi nam, jakich trzech bossów będziemy mogli spotkać podczas wędrówki po lochach i w jakiej to będzie kolejności. Zanim więc zakończy się runda, po której przyjdzie etap walki z konkretnym bossem, musimy odpowiednio wyszkolić naszą ekipę bohaterów, a zwłaszcza tego bohatera, którego najbardziej obawia się konkretny boss. Dlaczego? Ponieważ każdy boss ma słabość do któregoś z bohaterów z naszej ekipy. Oznacza to, że przy podliczaniu siły drużyny na potrzeby walki z bossem, poziom danego bohatera liczymy podwójnie. Jest to poniekąd wskazówka, którego ze śmiałków należących do naszej drużyny warto na odpowiednim etapie gry rozwijać.

Każdy boss ma na karcie zdefiniowane 3 przedziały obrażeń. Wartości te porównujemy z całkowitą siłą naszej drużyny (składającej się z maga, wojownika, kleryka i łotra). Im wyższy przedział osiągniemy, tym więcej punktów zyskamy za potyczkę i mniej ran otrzymamy. Co ważne, w odpowiednim momencie gry wcale nie trzeba znajdować się w miejscu, w którym jest dany boss, aby się z nim zmierzyć kiedy nadejdzie pora. Wystarczy w trakcie rozgrywki odwiedzić miejsce, w którym przebywa.

Przed rozgrywką wybieramy dla siebie jedną z dwóch kart mocy.

Po zakończeniu 8 rundy i rozpatrzeniu walki z ostatnim, trzecim bossem gra się kończy i podliczamy punkty chwały z wykorzystaniem zgrabnego toru znajdującego się u dołu arkusza gracza. Do końcowej punktacji liczy się sporo elementów, więc taki tor punktacji jest na wagę złota. Wpisujemy do niego punkty za poszczególne osiągnięcia (niektóre pola uzupełniamy już w trakcie rozgrywki) i odejmujemy punkty za poziom otrzymanych ran oraz ewentualne wykorzystanie wskrzeszenia. Ten gracz, który zdobył łącznie największą liczbę punktów, wygrywa.

Tłumy w podziemiach, czyli o skalowalności

Na pudełku mamy informację, że Papierowe Podziemia są przeznaczone dla maksymalnie 8 graczy. W praktyce, gdyby nie wspólne karty misji, czy rywalizacja o klejnoty, a do tego odpowiednia ilość miejsca przy stole oraz liczba dostępnych ołówków lub innych piszących akcesoriów, to właściwie można by rozegrać partyjkę w znacznie większą liczbę osób jednocześnie. W teorii możemy przecież grać symultanicznie. A w praktyce…?

W praktyce tak duża liczba graczy, przy kilku wspólnych elementach gry, nie jest łatwa do ogarnięcia. Już te 8 osób może być trudne do okiełznania. Celowo piszę „może”, bo w tak dużą liczbę graczy nie miałem możliwości rozegrać partyjki w Papierowe Podziemia.

W podziemiach nie można narzekać na nudę.

W naszych potyczkach graliśmy najczęściej w myśl niepisanej zasady: „kontrola najwyższą formą zaufania”, która bywa przypisywana pewnemu towarzyszowi. Przy mniejszej liczbie graczy rywalizowaliśmy więc nie symultanicznie a klasycznie, czyli tura po turze. Wówczas ten gracz, który był umownie pierwszym w danej rundzie, rzucał kośćmi i pierwszy wybierał swoją pulę. Trzeba jednak mieć na uwadze, że takie podejście znacznie wydłuża całkowity czas rozgrywki.

Jeśli jednak mamy do czynienia z osobami ogranymi już w Papierowe Podziemia, które będą sprawnie wykonywać poszczególne ruchy, a do tego wiemy, że nie będą próbowały wykreślać nieodpowiednich pól tu i ówdzie, wówczas takie symultaniczne granie jest jak najbardziej wskazane.

Wyprawa w pojedynkę

Papierowe Podziemia świetnie sprawdzają się także w trybie solo. Wybranie się na eksplorację podziemnych korytarzy w pojedynkę również jest bardzo interesujące i angażujące. Co ważne, pod względem zasad nie różni się znacząco od klasycznej, wieloosobowej rywalizacji.

W wariancie solo inaczej rozstrzygamy karty misji, ponieważ nie mamy z kim rywalizować o pierwszeństwo realizacji danego zadania. Patrzymy wówczas, w której rundzie udało nam się daną misję wykonać i otrzymujemy za to stosowną liczbę punktów, podaną na takiej karcie. Wiadomo, dostaniemy tym mniej punktów, im później misja zostanie zrealizowana.

Karta misji inaczej jest rozpatrywana w grze wieloosobowej, a inaczej w wariancie solo.

Dodatkowo nieco inaczej rozstrzygamy potyczki z bossami. Musimy wtedy koniecznie uwzględniać wariant ze „znikającymi klejnotami”, które boss „kradnie” po potyczce z nim. Ponadto nie otrzymujemy nagród za pokonanie bossa. Mam tu oczywiście na myśli te nagrody, o które standardowo rywalizujemy z innymi graczami, bo punkty zwycięstwa czy odpowiednią liczbę ran otrzymujemy standardowo.

No i ostateczny wynik porównujemy właściwie tylko ze swoimi poprzednimi osiągnięciami. Te jednak trudno ocenić i odnieść do poprzednich, bo zależy to choćby od tego, jakie wyniki na kościach będą padały w trakcie rozgrywki. Raz przez to będziemy w stanie przemierzyć sporą część lochów, a raz ledwo uda nam się przejść przez komnaty ze wszystkimi bossami. Jednak sama frajda z rozgrywki pozostaje na podobnym poziomie, jak w grze wieloosobowej.

Rywalizacja z bossami i innymi śmiałkami

Interakcja w Papierowych Podziemiach nie jest aż tak duża, jak mogłoby się wydawać. Jest jednak kilka elementów, które wprowadzają element rywalizacji podczas rozgrywki.

Pierwszym takim elementem jest wyścig o klejnoty rozsiane po podziemiach. W grze otrzymamy tym więcej, punktów, im więcej klejnotów uda nam się zebrać. Co ważne, klejnoty zebrane w danej rundzie nie będą już dostępne do zebrania w kolejnych rundach – po prostu wykreślamy je na swoich arkuszach. Dodatkowo jeśli gramy z wariantem „znikające klejnoty”, mogą one zostać złupione także przez bossów pierwszego i drugiego poziomu. Wówczas po potyczce z takim bossem wszyscy wykreślają z mapy podziemi klejnoty z miejsc wskazanych na jego karcie. Od tej pory są one już niedostępne dla żadnego z graczy. Oczywiście, o ile wcześniej nie zostały już przez kogoś zebrane. Warto więc obserwować, jakie klejnoty za chwilę mogą nam zniknąć sprzed nosa i ewentualnie próbować je zdobyć, zanim rzeczywiście tak się stanie.

Wspólny „zestaw startowy”, czyli 3 bossów (wskazanych przez kartę podziemi) i 3 losowe karty misji.

Kolejnym elementem rywalizacji są nagrody przyznawane za pokonywanie bossów. Punkty zwycięstwa oraz rany otrzymują wszyscy, którzy do momentu potyczki z bossem zgromadzą odpowiednią siłę swojej ekipy i nie uciekną przed walką, jednak dodatkowa nagroda za pokonanie bossa przypadnie tylko temu śmiałkowi, który tej siły zgromadzi najwięcej. Niby mała rzecz, ale jednak potrafi cieszyć!

Największym i najbardziej oczywistym elementem rywalizacji są wspólne dla wszystkich graczy karty misji. Punkty za nie zdobywa ten gracz, który zrealizuje daną misję jako pierwszy. Pozostali będą mogli jedynie obejść się smakiem. Łącznie za takie misje możemy zdobyć nawet 12 punktów, co w Papierowych Podziemiach jest całkiem pokaźną zdobyczą. Oczywiście, jeśli w tej samej rundzie kilku graczy zrealizuje tę samą misję, wtedy każdy z nich otrzymuje punkty.

Czasami warto więc oderwać wzrok od swojej mapy i spojrzeć na to, jak idzie pozostałym graczom. Sprawdzić, co próbują ugrać. Wszystko po to, żeby w pewnych aspektach nie pozostać w tyle, przy okazji nie stracić cennych punktów.

Chętni na kolejną wyprawę?

Zawsze! Regrywalność Papierowych Podziemi jest, wbrew pozorom, całkiem duża. Do tego sama rozgrywka, o ile rzeczywiście gramy symultanicznie, nie trwa zbyt długo. 

Podczas przygotowania do rozgrywki wybieramy szereg rozmaitych elementów, które powodują, że każda podziemna wyprawa będzie przebiegała nieco inaczej. Będziemy mieli różnych bossów, rozstawionych w innych miejscach, gdzie indziej pojawią się dodatkowe ściany, będą inne wspólne misje, a także nieco inne moce i indywidualne cele poszczególnych drużyn. To wszystko sprawia, że już od startu będziemy zwracać uwagę na nieco inne elementy wybierając wyniki na kościach i przemierzając podziemia.

Karty bossów są świetnie zilustrowane. Znajdziecie tam wielu popularnych „złoli” z różnych „bajek”.

Owszem, za każdym razem mamy ten sam „kwadratowy” układ podziemi, a w nich potwory, nagrody i pułapki zawsze w tych samych miejscach. Na szczęście wcześniej wspomniane elementy będą zmuszały nas do wybierania nieco innych dróg, co będzie nam różnicowało kolejne rozgrywki.

Na tym nie koniec! Do gry planowany jest dodatek Paper Dungeons: Side Quest Expansion, który z pewnością wniesie jeszcze więcej dodatkowych elementów do rozgrywki, a tym samym uczyni ją jeszcze bardziej różnorodną. Czekam na jego polskie wydanie z niecierpliwością!

Los podziemnych bohaterów

W grze mamy kości i to od wyników na nich będzie zależało, zwłaszcza na początkowym etapie gry to, co będziemy mogli zrobić w podziemiach. Z uwagi na to, że dla wszystkich graczy liczy się ten sam wynik na kościach, to jednemu śmiałkowi może on bardziej pasować niż innemu. Z drugiej strony to właśnie ta losowość na kościach dodatkowo różnicuje rozgrywkę, a zasady gry skłaniają graczy do wybierania nieco innych wyników. Dlatego też, mimo jednakowych dla wszystkich korytarzy, poszczególni gracze będą przemierzać je na swój sposób.

Podobnie jak z kartami mocy, przed rozgrywką wybieramy dla siebie jedną z dwóch kart celu.

Losowość z czasem możemy zniwelować, rozwijając odpowiednich członków naszej podziemnej ekipy. Mag już na 4 poziomie będzie nam pozwalał ignorować kolory kości podczas wyboru, a mając w drużynie kleryka minimum 4 poziomu nie będziemy otrzymywać obrażeń od „czaszek” wyrzuconych na kościach.


Zobacz również inne recenzje gier:


Podsumowanie recenzji gry Papierowe Podziemia

Przeglądając pobieżnie dość obszerną instrukcję mogłoby się wydawać, że Papierowe Podziemia to gra nieco skomplikowana. Owszem, trochę zasad jest tu do ogarnięcia, ale są one na tyle intuicyjne, że dość łatwo wszystko przyswoić. Pomaga w tym świetnie rozplanowany i oznakowany arkusz podziemi. Odpowiednia, czytelna ikonografika, pomaga nie tylko w trakcie rozgrywki, ale też przy końcowym podliczaniu punktów. Jeśli już jestem przy arkuszach, to swoją drogą szkoda, że nie są one dwustronnie zadrukowane. Przy tej samej „objętości” papieru mielibyśmy dwukrotnie więcej zabawy.

Mimo że mamy tu do czynienia z grą typu „roll & write”, nie mogę narzekać na klimat rozgrywki. O ile jesteście oczywiście podatni na tego typu elementy, to już początkowa karta podziemi zawiera krótką opowiastkę na temat tego, co wydarzyło się w lochach i po co w ogóle do nich schodzimy, a także kogo lub też co możemy w nich spotkać.

Wylosowana przed rozgrywką karta podziemi delikatnie wprowadza nas w klimat przygody, która na nas czeka w lochach.

Podczas gry ważnym elementem jest kolejność wykonywania poszczególnych czynności, aby nie pogubić się w tym, co już zrobiliśmy, a czego jeszcze nie. W pewnym momencie, kiedy już trochę rozwiniemy naszych bohaterów i pozyskamy kilka mikstur, niektóre nasze akcje mogą spowodować małą „lawinę” dodatkowych działań. Na przykład pozyskując czwartą miksturę będziemy mogli od razu awansować o 1 poziom dowolnego bohatera, co z kolei może wywołać np. pozyskanie kolejnego klejnotu, co też musimy od razu odnotować na arkuszu. To z kolei może nam przynieść bonus w postaci elementu magicznego przedmiotu, a to znów może wywołać następny bonus, np. otrzymanie trzech kolejnych mikstur lub kolejny awans bohatera o 1 poziom. Systematyczność i skrupulatność przy tego typu kombosach są wymagane! Tak samo jak zaufanie do współgraczy przy symultanicznej rozgrywce.

Nie masz na kogo liczyć w podziemiach? „Licz” na siebie!

Podsumowując, Papierowe Podziemia z miejsca stały się jedną z moich ulubionych „wykreślanek”. Rozgrywka daje mnóstwo frajdy, a przy tym nie trwa zbyt długo – jeśli oczywiście gracie symultanicznie (lub solo), tak jak zresztą sugeruje instrukcja. Rzuty kośćmi i elementy dobierane podczas przygotowania do wyprawy powodują, że za każdym razem, mimo powtarzalnego układu pomieszczeń, będziemy po nich wędrować w nieco inny sposób.

Zawsze z przyjemnością usiądę do Papierowych Podziemi, także w pojedynkę, jeśli akurat nie będzie innych chętnych na eksplorację podziemnych korytarzy. Polecam samemu spróbować tej wyjątkowej „przygody na jednej kartce”. Nie pożałujecie! Zwłaszcza, jeśli nie wymagacie od gry przesadnej interakcji między graczami.

Zalety i wady gry Papierowe Podziemia:

(+) nieskomplikowane zasady, mimo na pierwszy rzut oka długiej i złożonej instrukcji
(+) jak na roll & write całkiem odczuwalny klimat rozgrywki
(+) dobrze zaprojektowany, czytelny arkusz gracza
(+) wydanie gry i ilustracje (zwłaszcza na kartach bossów)
(+) świetnie działający tryb solo
(+) spora regrywalność
(+/-) niewielka interakcja
(+/-) symultaniczne wykonywanie tury
(-) chciałoby się jednak trochę większej różnorodności lochów
(-) arkusze mogłyby być zadrukowane dwustronnie

Nasza ocena gry: 4.5

Grę w dobrej cenie znajdziesz na portalu Planszeo:

 

Udostępnij na:

Jeśli warcaby można uznać za pełnoprawną grę planszową, to właśnie one były pierwszą „grą bez prądu”, którą poznałem, polubiłem i do dziś nie odmówię partyjki. W dzieciństwie zagrywałem się także w planszówki i karcianki, które były dodawane do „Kaczora Donalda”. Do dziś mam klika w swojej kolekcji. Jako statystyczny polak uwielbiam rosół, schabowe i gry z mechaniką deckbuildingu. Zawodowo copyrighter, ale w zupełnie innej branży, a prywatnie szczęśliwy mąż i ojciec. Bez końca mogę oglądać sport w TV, a szczególnie piłkę nożną, siatkówkę, MMA i snookera.

One comment

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.