Bajka o Drakonie i Niqczemnych Tajniakach

PRZECZYTASZ W 3 MIN

Siedząc w domu w obliczu pandemii, rozmyślając o tym i o tamtym stwierdziłem, że rozmaitych tytułów gier jest tyle, że można by z ich wykorzystaniem  opowiedzieć całą historię. Pewnie zresztą nie jedną! Ale oto moja… 🙂

Drogie dzieci, opowiem Wam pewną Grajeczkę. Będzie to zaledwie Preludium do prawdziwie Karczemnych opowieści i tego, co wydarzyło się Dawno, dawno temu…

Pomiędzy dwoma zamkami szalonego króla Ludwika, położonymi tuż obok Posiadłości Szaleństwa, znajdował się Zamek Smoków.  To właśnie tam, w dalekim Puerto Rico, mieszkali pewni Tajniacy, a do tego Niqczemni Szaleni Naukowcy. Jeden z nich, co to miał bogate CV, pomyślał sobie:

Rurka wodna! Ruszyłbym na smoka i chętnie stoczył z nim Battalię. Zatem Do boju towarzysze, przecież nie zawsze Kto drugi, ten lepszy!

Zebrał więc swoją Parszywą Drużynę i wszyscy zawarli Nieświęte przymierze. Zaraz po tym z Magią i mieczem, jak zapowiedzieli, ruszyli na smoka.

To nie Wyprawa do babci – pomyślał nasz Kotek psotek. Wszyscy wzięli więc też Kasę i spluwy.

Kiedy już tak wędrowali i wędrowali po całym świecie, doszły ich słuchy, że w niedalekiej Turcji jest ponoć jakaś Wyspa smoków. Jednak nasz Wędrowiec kompletnie nie wiedział, gdzie leży Istanbul. Jego ziomki to również nie byli wielcy Kartografowie. Wszyscy postanowili zatem Wsiąść do pociągu, by Ekspedycja na pewno się udała. Niestety Lokomotywa była w nienajlepszym stanie. Nie pomknęli do celu jak Bolidy czy Polska Luxtorpeda, a podróż nie zajęła im 5 sekund. Ostatecznie Kolej na Północ dotarła mocno opóźniona.

Na miejscu czekał już pewien Detektyw, który wybrał się z naszymi Łowcami Potworów na Dochodzenie, by zdobyć Serce smoka. Przed wyprawą nie omieszkali jednak zatrzymać się choć na chwilę w Karczmie pod Pękatym Kuflem przy tureckiej Winnicy. Rozanieleni naparem z Niezłych ziółek, po dotarciu do celu napotkali tylko Zające na łące, które wpatrywały się w masywne Dworzyszcze na trzęsawisku otoczone Siatką. Wokół rosły przeogromne Kwiatki, którym z pewnością nieobca była ani Fotosynteza, ani Ewolucja. Postanowili, że zrobią sobie z nich Bukiet, którym zwabią to smocze Yeti.

Pójdziemy i Górą i dołem! – powiedział nasz Detektyw ze Scotland Yard. W końcu nie na darmo miał wśród znajomych ksywkę Newton.

Wszak nie wiadomo, gdzie czai się to ogromne Stworze, które podobno roznosi po świecie tajemniczy Wirus – dodał z zapałem.

Ostatecznie nasi Superbohaterowie postanowili podrzucić bestii List miłosny, by zapobiec Pandemii. Tacy to byli Intryganci!

W cieniu tronu smok zaciekle bronił swojego Majestatu. Nagle usłyszał głośny Brzdęk! i przed wejściem do lochu spostrzegł wspomniany list…

No co tam? – zapytało tajemniczo nasze Stworze, ale nikt mu nie odpowiedział, więc rozpakował Prezencik. W środku, oprócz listu, było jeszcze 5 ogórków i… Trucizna z Minerałów.

Wy Szarlatani z Pasikurowic! Wy Przebiegłe Wielbłądy! Nie drażnijcie smoka! – wrzasnął nasz Drakon z nieskrywaną Abominacją!

Roar! Łap potwora! Na chwałę Rzymu! – odkrzyknęli zgodnie nasi śmiałkowie. Choć jeden z nich pochodził z dalekiego chińskiego Loyang, to tym razem, w poczuciu zagrożenia Pandemią, czuli się jak idealnie pasujące do siebie elementy Patchworka. Tym razem bezwzględnie musieli współpracować.

Niezwłocznie oddali strzały, jeden po drugim! Bang! Bang! Niczym Mafia, niczym prawdziwi Gangsterzy. W mgnieniu oka powstał niezły Miszmasz! Normalnie w takim momencie wszystkie Potwory do szafy by pouciekały. Smok również uciekł! Gdzie? Podobno W pogoni za szczęściem zwiał Gdzie raki zimują.

Pod nieObecność smoka nasi Tajniacy bez cenzury przeczesywali Tajemnicze podziemia, w których znaleźli kilka Diamentów. Bali się, że utkną na dobre w tych Karcianych podziemiach. Nie chcieli być Podejrzani o zaginięcie smoka. Nagle dostrzegli na ścianie Graffiti. Pomyśleli, że to musi być jakiś Znak starszych Bogów. W rzeczywistości był to jedynie wielki napis EXIT. Zgarnęli więc jeszcze tylko świeże Kakao i na pamiątkę wzięli stare Zęby smoka z Legowiska jaszczura. Ucieczka nie była łatwa. Cóż, Takie życie.

Uciekając usłyszeli jeszcze krzyki dochodzące z Ukrytej Komnaty, wymieszane z szyderczym śmiechem:

Przyjaciele, Zapraszamy ponownie do podziemi!

Taka to była Wesoła kompania Najemników, a przynajmniej tak Ptaszki ćwierkają.

Udostępnij na:

Jeśli warcaby można uznać za pełnoprawną grę planszową, to właśnie one były pierwszą „grą bez prądu”, którą poznałem, polubiłem i do dziś nie odmówię partyjki. W dzieciństwie zagrywałem się także w planszówki i karcianki, które były dodawane do „Kaczora Donalda”. Do dziś mam klika w swojej kolekcji. Jako statystyczny polak uwielbiam rosół, schabowe i gry z mechaniką deckbuildingu. Zawodowo copyrighter, ale w zupełnie innej branży, a prywatnie szczęśliwy mąż i ojciec. Bez końca mogę oglądać sport w TV, a szczególnie piłkę nożną, siatkówkę, MMA i snookera.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.